czwartek, 12 lutego 2015

Nie Poddawajcie się, w szukaniu Boga- moja SZAHADA

Mój proces próby zrozumienia Biblii trwał ok 7 lat i wierzcie mi- to wszystko, co jest tam kłamstwem/ zmianą/naleciałością- tego Kościół nie będzie w stanie wytłumaczyć i wyprostować.. nie wyprostuje i nie wytłuaczy też tego wszystkiego, co jest/ bądź zdaje sie być- prawdą, a jednak sprzeczną z naukami kosciola...

Musze tu dodać, że w drodze do szahady miałam drugi poziom szukania i trwał on kolejne 7 lat:))))) w sumie łaczne poszukiwania drogi (nie było wtedy internetu stąd uważam, że nie było tak łatwo jak dziś i jest to dość optymalny okres hihihi) to 14 lat.. zaczęłam zastanawaić się nad życiem, sensem tego wsyzstkiego i Bogiem..oraz czytać Biblie w wieku 14 lat, przyjęłam islam w wieku 28:))))alahmduliah te siódemki jakieś szczęśliwe u mnie hihihihi

No więc od początku.. z racji tego iż zawsze byłam blisko kościoła,  a duchowni przychodzili do nas często na obiad czy kawę (nie wiem, czy to w ogóle legalne hihi) tak więc zawsze i duchowni i religia były mi bliskie.. od urodzenia pierwszeństwo miała religia i Bóg.. rodzina, a szczególnie dziadkowie i mamusia- nauczyły mnie, tego że modlimy się tylko do  Niego (pomijam wszelkei różańce i paciorki- one były do nauki na pamięć) ale mama zawsze powtarzała mi, żeby modlić sie wlaśnymi słowami..wtedy będzie łatwiej prosić Boga o coś czego nie ma w paciorku, a jest aktualne w naszym życiu...
stary testament bliski mi był od dziecka, kiedy na dobranoc mama czytała historyjki oparte włąśnie na nim.. więc stworzenie pierwszego człowieka, arka Noego i Mojżesz, a potem miłość Jezusa i Jego dobro... to były morały z jakimi wzrastałam od maleńkiego..

Kiedy jednak zaczęłam czytać prawdziwą biblię.. nie była juz ona taka kolorowa (pomijam, że nie miała żadnych obrazków, jak ta z dzieciństwa hiihi) ale nie miała też takich pięknych idealnych treści... Rozmawiałam wtedy z wieloma duchownymi (a szczególnie z 3ma wtedy bliskimi naszej rodzinie, których miałam zawsze za autorytet)- którzy w sumie, zawsze odpowiadali tak samo( nie znajać odpowiedzi oczywiście): tego sie nie rozmyśla, to sie przyjmuje tak, jak jest napisane i sie w to wierzy z zamknietymi oczami.. na tym właśnie polega wiara... a jak sie probuje doszukiwac, pytać i brać na logikę- to... jest to szatana robota... 
czyli nie czytać Biblii, albo czytać, ale koniecznie- bez zrozumienia.. katygorycznie- nie rozmyślać, tylko wierzyć mocno i ślepo- by dostąpić zbawienia.. what????
Dalej.. Nie poddaje się przecież Boga próbie i nie wystawia Go na pojedynek... 

Myślałam ciągle i pytałam- ale dlaczego nie można było wiary zrozumieć logicznie??? jakby Bóg Bał sie pojedynku z człowiekiem????? lub moze cos sie tam w biblii nie zgadzało bo człowiek tam namieszał???

Wciaż szukałam.. bo wierzyłam..gdzieś na dnie serca, że Bóg nie zostawił mnie tak poprostu, bez wskazówek i Jeśli Stworzył Piekło, to z pewnoscią Powinien Zesłać mi Wyjaśnienie- jak Go uniknąć.. no w końcu mnie kocha i nie chce abym tam trafiła nie?

A Jeśli Stworzył Niebo- to Powinien Zostawić mi drogowskaz, jak sie do Niego dostać i co mi oferuje, oraz co ja mam dać od siebie- bym chciała tam w ogóle isć.. 

w końcu ja zawsze wiedziałam i wierzyłam, że Bog jest Idealny, Wielki i Niesamowicie Mądry.  Przeceiż On Stworzył te piekne i ujmujące mnie od dziecka- CHMURY.. na które nigdy nie mogłam sie napatrzeć.. bo one tak płynęły po niebie i były tkaie puchate ale i takie groźne..wielkie zarazem.. one udowadniały mi od małego, podczas zabaw na podwórku, czy leżenia na łące- że On Bóg Istnieje i że Jest  On naprawdę Wielkim Bogiem... paradoks.. bo w islamie tak właśnie o nim sie mówi: Bóg Jest Wielki...

Dlatego szukałam wciąż myślami i sercem- sensu tego wszystkiego, starałam się łączyć wersety z Biblii by udowodnić, że to, w co wierzyłam jest prawdą i że taki właśnie Jest Bóg- jakim chciałam aby Był.. ciągle myślałam, że to ze mną jest coś nie tak.. że jestem tak tępa, że nie potrafię zrozumieć tego wszystkiego, bo to wszystko zdaje mi sie sobie ciągle zaprzeczać.. i jakbym sie nie starała to i tak nie układa mi sie w logiczną całość..

Chciałam mocno w to wierzyć, więc początkowo, wszelkie błędy i nieścisłości- chciałam wmówić sobie za nieistotną pomyłkę, ale rzeczy typu, że Bóg Odpoczywa po 6 dniach stwarzania świata wołało o logikę(wtedy coś w środku duszy krzyczało, że przecież to Bóg, który Stworzył świat.. naturę i człowieka..wszystko-  z niczego.. czy naprawde On się Męczy i musi Odpoczywać????)albo, czy Adam naprawdę słyszał Boga kroki... 

Po pewnym czasie poznałam kilka faktów z islamu.. Allah Sprawił, że poznałam muzułmańskich studentów, którym pomagałam ogólnie w życiowych sprawach w Polsce.. Pracowałam wtedy nad wizami dla obcokrajowców i tak jakoś zaczęła się nasza przygoda..nie wiedzieć czemu nigdy od nich nie brałam wynagrodzenia, stąd bardzo szybko stałam sie częścią ich rodzin.. pokazli mi piekne cechy..pomimo że byli to zwykli ludzie,czasem wręcz mało przestrzegający..nigdy nie mówili duzo o Bogu ( nie jak my konwertyci- u nas ciagle slyszy sie Allah, koran hadis... wrecz swiat ma nas az czasami dość hihi) więc.. ja nigdy nie pytałam, bo miałam jakoś wtedy nadal odczucie, że każdy ma swoja religie... że islam jest dla arabów, a chrześcijaństwo dla nas.

nikt wtedy mnie specjalnie nie naprowadzał na właściwy tok myślenia i jednym słowem powielałam odwieczne standardy przynależności do religii swoich przodków.. kto się w jakiej rodzi- ten ma w takiej zostać..  stąd uważam dziś, że naprawde ważny jest nasz dialog z niemuzułmanami- bo jakieś słowo gdzieś powiedziane.. może być dla nich kiedyś pomocne w naprowadzeniu na właściwy tor myslenia..inshaAllah

ehh widać musiałam do tego jakoś z czasem sama dojrzeć..albo trafić na jakiegoś przewodnika, który by mi powiedział wprost kilka mąrych słow..oczywiście te słowa wrzuciłabym wtedy na dno szuflady..ale podczas przyszłych porządków pewnie by mi się one przypomniały i nabrały nowego światła.. 

ale tak też się po cichu działo.. wśród tych studentów, rodzin i braci i sióstr, trafialy sie co jakis czas dobre duszki, które mówili mi o Bogu- Allah... które staraly się jakoś naprowadzić na właściwy tok myślenia.. mówiły, że ja sie różnie jakoś od Polaków.. żartowali, że chyba urodziłam sie tu przez pomyłke, bo powinnam być arabka.. że zbyt pomocna jestem..zbyt bezinteresowna.. czego nie mogli powiedzieć wtedy o europejczykach.. tak mnie komplementowali, że chyba w to uwierzyłam hiihhi.. fakt.. ja tez czulam ze jakoś inaczej od wiekszosci.. a wśród muuzłmanów wręcz promieniałam szczęściem i chęcia bycia tlyko z nimi.. tam wszyscy sobie pomagali.. nie było nienawiści i zawiści.. było zrozumienie, akceptacja, i pełen ład skład:))))) stad moje zainteresowanie swiatem arabskim stalo sie jakby cichym poszukiwaniem wlasnego JA.. wlasnego miejsca.. i własnych wartości, które tam były pielęgnowane, podczas gdy w Polsce pomiędzy swoimi- ginęły w tłumie pogoni za materializmem, zawiścia i zazdrością.. 
niec nie trwa wiecznie..stą studenci wyjechali..pozostawiając mi najlepsze wspomnienia mojego życia w Polsce...pocuzcie rodziny, przyjażni.prawdiwego wsparcia..wartosci do jakich ja od zawsze dążyłam..które ja zawsze chciałąm miec na codzien w swoim życiu:))))

tak czy siak..  rozwijałam się dalej..bogatsza o te wspomnienia i przeżycia.. ale był to nadal jakiś powolny system rozwoju.. więc jak wcześniej- wrzucałam wszystko na dno swojej szufladki i szłam dalej.. niestety okres pomiedzy 21 a 28 rokiem zycia, to czas wielkich zmian-chyba u każdego cżłowieka.. praca.. poważne obowiazki i w chwilach wolnych czytanie ksiazek..no pewnie u innych przeplatane jest to chwilowymi radosciami.. odpoczynkiem i relaksem kiedy i gdize sie da..bo zycie meczy.. stad trzeab lapac kazda chwilę by od niego odpocząć:)))))u mnie jednak w chwilach odpoczynku..zaczęło się... myślenie o starości i smierci ....

to myślenie weszlo mi gdzieś po drodze i nie chcialo zostawić.. w końcu zbliżałam sie do 30tki, która była dla mnie punktem kulminacyjnym mojej życiowej roli..o cyzm wyjaśnie za chwilkę..

Myśli o śmierci stawały mi się coraz bliższe.. i to śmierć w sumie na tym etapie, zaczęła mieć dla mnie istony punkt zaczepny, jeśli chodzi o dalsze poszukiwania Boga

śmierć ogólnie, nigdy nie była mi obca.. w wieku niecałych moich 2 lat straciłam tate..potem w wieku niecałych 13- stracilam ukochanego dziadziusia- który zastępował mi ojca.. aż w wieku16 lat straciłam mame.. ktora zmarla niedużo po swojej 30stce... do której ja sama sie teraz zbliżałam.. człowiek myśli sobie..mnie to nie dotyczy..mi się to nie przytrafi.. a przecież wszyscy tak myślą..wszystkim zdaje sie, że sa wyjątkowi..wieczni.. odporni na wszelkie choroby, raki i nieszcześcia..w tym i śmierć..ale tak nie jest.. śmierć jest przypisana każdemu i ja miałam przykłady najbliższych mi ludzi, jako dowód tego, że i do mnie śmierć przyjdzie..

Pewnego więc dnia, wszystkie informacje mojego życia, edukacja, ksiażki, ludzie spotkani i wspomnienia..musialy się widać uaktywnic.. musiały powrócić...stad.. zaczęły narętnie wychodzić na wierzch z tej mojej szufladki jedne po drugich( pewnie tłoczno tam już było hiih) 

Wtedy też zaczęła się moja dość długa i poważna depresja istnienia..którą po pewnym czasie uleczył najpierw- tylko koran- kiedy już żadne tabletki na sen nnie pomagały.. koran puszczany w TV- pomagał przespać noc.. potem zaczęła sie moja szybka i poważna droga do islamu... a właściwie końcowy etap tej drogi..

Powróciłam do biblii. Starego Testamentu nie byłam wstanie już znieść więc jak wiekszośc chrześcijan- odrzuciłam go, wmawiając sobie że to tylko historyczne opowiastki i prawo jego jest nieaktualne. Ale zastanawiały mnie wtedy, takie rzeczy w biblii, które zgadzają się z islamem, jak to, że kobieta powinna mieć chuste na głowie, a jak nie chce-to sie ogolić na łyso, albo, to, że Jezus mówił o kimś, kto ma przyjść po nim.. i te wszystkie apokryfy, np ten w którym mowa, że Judasz poświęcił się dobrowolnie, za Jezusa, by go w zamian ukrzyżowano i miał dzięki temu dostąpić raju..

Pewnego czasu, kiedy myślałam że już chyba zwariowałam od tego intensywnego myślenia... albo przynajmniej jestem na krańcu normalności... kiedy miałam już dość ciągłego uczucia że jestem tu przez pomyłkę .. że tu nie pasuję.. bo nikt w moim okręgu nie interesował sie szukaniem jakiegokolwiek sensu.. a przyjaciół muzułmanów juz dawno nie było...ja odwieczny samotny wojownik.. któremu wiecznie coś mi nie pasowało.. który miał wiecznie jakaś nostalgię w sercu.. i teraz jeszcze myśli poplątane w supełki.. ehhhh... moge powiedzieć z ręką na sercu, że to była moja największa depresja.. istny brak sensu życia.. i brak źródeł odpowiadających na moje pytania, których była masa..

Zaczęłam wtedy naprawdę poważnie modlić się do Boga, aby pokazał mi prawdę.. pamiętam jak pewnej nocy, wykąpałam się, zalożylam ręcznik na głowe (wiem wiem..po muuzłmańsku ale tłumaczyłam sobie, że to też zgodnie z biblia przecież) i uklękłam w pokłonie (zrobiłam muzułmański zgodny z Biblią- sudżud, bo pamiętałam informację, że wtedy- czlowiek, jest najbliżej Boga i jeśli ma o coś prosić, to najlepiej wtedy i najlepiej w nocy- kiedy wszyscy smacznie śpią..  pozycja jak najbardziej zgodna z biblia, bo przecież wszyscy łącznie z Jezusem (pzn) padali na twarz przed Bogiem... 
wiec wyrzutów nie mialam ze odrzucam wiare przodkow..połączyłam tylko chytrze podobieństwa zeby miec wieksza szanse na wysluchanie..jak nie od strony islmau, to od strony chrzescijanstwa hihi :)))

Miałam wtedy wrażenie, że łapie dwie sroki za ogon..i robiąc coś, co miało podparcie w obu religiach- wierzyłam, że z którejś strony, będę może jeszcze wybawiona i wysłuchana hiihi 
moze to i takie złudne łudzenie się w biały dzień.. ale nic lepszego wtedy nie przychodzilo mi do glowy..w koncu bylam człowiekiem zostawionym samemu sobie.. bez wskazówek... bez znajomości prawdy.. bez wytycznych jak sie modlic by Bog wysluchal.. a to może właśnie skutkować w różnych dziwnych odkryciach i złotych pomieszanych myślach hihi:)))


W między czasie, wzięłam się za jakąś starą ksiażkę, która przeleżała w moim domu przynajmniej z 5 lat (nie czytana, aczkolwiek miałam już na swoim koncie krótką książke o proroku Mohamedzie pzn i jego przepiękne zachowanie, znaki jego przyjścia na świat i proroctwa-utkwiły mi na zawsze w pamięci) Muszę dodać, że nie było mi tak łatwo ze zdobywaniem jakiejkolwiek wiedzy, bo internet nie był w niczym, taki, jaki mamy dzisiaj.. kiedyś na samym początku internetu- człowiek bał się wpisać cokolwiek, aby mu nie wyskoczyło coś okrutnego w odpowiedzi:)))) jakby internet wykorzystali w pierwszej kolejności ludzie niezbyt powściągliwi i nie do dobrych celow...  bałam się tych rzeczy, które podświadomie uważałam za kłamliwe.. no bo przecież widziałam w TV  mekke i tłumy ludzi modlących się, wznoszących w górę ręce i płaczących jak małe dzieci... stad nie chcialam juz sobie wiecej mieszac.. chociaz chyba juz wiecej sie nie dalo:P

Dlatego wzięłam tę książkę (zakupiłam ją pewnego dnia w antykwariacie, przez zupełny przypadek zresztą- który teraz oczywiście- nazwałabym przeznaczeniem, a nie jakimś przypadkiem- no ale, wtedy nie wiedziałam nic o przeznaczniu i każde zderzenie losu-nazywałam jak wiekszośc zresztą- przypadkiem-szcześliwm, bądź nie).. Książka okazała sie być tłumaczeniem Hadisów Nałałija.. a hadis o sercu, jakby czekał tam na mnie od lat.. jakby specjalnie został przekazany te 1400 lat temu- dla mnie...

Nie robiłam już wtedy nic- poza tym, że nieustannie prosiłam Boga Jedynego/ Tego- co mnie Stworzyl, aby oczyścił mi serce i pokazał prawdę.. czy chrzescijaństwo, czy może coś innego.. oczywiście aby być bardziej obiektywna, nie wspominałam w tych modlitwach o islamie.. bałam się podświadomości, która może jeszcze spłatałaby mi fagla i podała drugą możliwą opcję... stąd prosiłam o prawdziwą religię.. czy chrześcijaństwo, czy buddyzm, judaizm a może islam?? wspominałam o nim na końcu, aby nie było to, jakąś sugerowaną przeze mnie siłą w którą uwierzę i potem okaże sie że to pomyłka i znowu będę szukać albo wracać do bibli z płaczem:)))) najważniejsze więc było dla mnie to, że prosiłam, aby Bóg Jedyny mi Pomogł.. bo ja tak dłużej nie mogłam już żyć.. czułam jakby mi rozrywało wtedy duszę.. jakbym wariowała dosłownie i w przenośni.. jakby szatany o mnie walczyły.. dosłownie miałam wrażenie, że czuję to najbardziej jak jestem sama i we snach.. odczuwałam jakąś złą energię.. a przez ten niewyjaśniony dodatkowy zmysł- popadłam w depresję i nie mogłam spać przez kilka miesięcy.. 
<oczywiście to wszystko  działo się, przed moimi modlitwami i przed przeczytaniem tłumaczenia wspomnianych hadisów Nałłałija>

Nie potrafiłam przejść na islam, pomimo tego, ze był bardzo jasny i przekonujący, niesamowity na logike biorąc, i wydawał się jedyna prawdziwą religia...do tego transmisja z mekki wraz z recytacja koranu, pomagała w nocy spać, kiedy wszelkie tabletki i zioła były bezskuteczne... więc niby wierzyłam w przesłanie, ale nie potrafiłam wyrzucić z siebie tego, co tak bardzo zostało mi wyryte w sercu.. chrzescijanstwa..

Rozum rozumial.. oczy widziały i płakały nawet często.. ale serce nie było na tyle silne i czyste, aby zobaczyć cokolwiek.. stąd znów prosiłam, aby Bóg oczyscił najpierw moje serce, aby mogło widzieć..i zdecydować...

Dla tych, co szukaja, albo odnleźli, ale nie są w stanie przejść całkowicie na drugą stronę i dryfują gdzieś pomiędzy..powiem, że można odnieść sukces i zakończyc ten etap 100% pewnościa co do wyboru religii i znajomości Boga.. trzeba tylko coś zrobić od siebie- w tym kierunku.. choćby przeczytać książkę, albo sie pomodlić <choćby w secu> i nie raz.. od niechcenia.. tylko intensywnie i im więcej razy, tym lepiej...

Po tych prośbach, poczułam po bardzo krótkim czasie (włąściwie na 3 dzień w południe) islam.. alhamdulialah:)))

Poprostu tamtego dnia ni z tego ni z owego.. zepsul sie tramwaj i ding..  wszystko nabralo sensu..  zobaczylam ogromny bilboard z malutkim dzieciatkiem, jego matka i opiekunem..
i wielkim napisem Bog sie rodzi..wtedy zaczełam śmiać się z samej siebie... bo jak moglam w to wierzyć i to jeszcze tyle lat.. przeceiz to jest to samo, co wiara w Budde, który wcale nie powiedział, żeby w niego tak wierzyć, ale był myślicielem.. i dopiero po jego śmierci, ludzie zrobili z niego Boga- a wg chrzescijan przecież, buddyzm jest falszywy i słusznie..ale dlaczego więc chrześciajnie robia to samo co buddyści???? dodatkowo sami buddyści i chrześcijanie- dopóki nie poznaja wiedzy- wierzą, że są na łaściwej drodze i tylko ona jest prawidłowa..

Ale nie ja.. juz w to nie mogłam uwierzyć, ani ja ani moja podświadomość- choćbym jej to mwmawiała po milion razy- ja...nagle.. tak poprostu.. stanęłam po drugiej stronie mostu.. 

dosłownie w ciagu jednej sekundy, runął mój chrześcijański świat, który starałam się tak długo podtrzymywać... podtrzymywać na ślepo.. w islamie, odkryłam z czasem, że ten świat podtrzymuje się sam.. przedstawia nam nauki i wiedzę, która nie może być w żaden sposób- podważona i która jest tak logiczna, że nie może runąć, choćby wielu próbowało sfałszować tją, tworząć historie i filmiki z kosmosu..

Pamietam jednak dokładnie- czasy, kiedy byłam nadal po tamtej ślepej stronie... dlatego, wiem, że ci, co walczą z islamem- naprawdę nie widza w nim piękna i logiki..bo okryci sa złem swojego serca... albo ci, którzy widza logike i piękno, ale nie potrafia tego całkowicie poczuc.. i tych i tych, serce nie jest wystarczajaco czyste, aby dostrzec i rozróżnić.. i należałoby zająć się najpierw uleczeniem serducha... czego wam wszyskim bardzo mocno życzę.. wierzcie mi.. cokolwiek by nie było.. z pewnoscia nie zaszkodzi wam choćby kilka dni modlitw (nie koniecznie na kolanach, ale tych w duchu) do Boga z prośba o oczyszczenie serca, bądź upewnienia się, czy rzeczywiście jest się w prawidłowej wierze..

I co? niektórzy pytaja.. masz ten islam i co? zobaczymy za kilka lat, czy bedziesz tak samo gadała, jak ci przejdzie, albo sie znudzi.. ahhhh co ja bym dała, żeby oni mogli zobaczyć, to z mojej strony mostu:))))

Wierzcie bądź nie, ale w islamie jest odpowiedź na KAŻDE PYTANIE i każdy dylemat..
po co więc mialabym zmieniać wiare na gorsza, zawierającą sprzeczne informacje?? 
kiedyś Yusuf Estes- Pastor studiujacy biblie i nawołujacy do chrzescijaństwa- sam jako chrześcijanin/protestant- pracował nad nawróceniem pewnego muzułmanina z Egiptu, co skonczyło sie przejsciem na islam jego samego, jego żony i jego bliskiego przyjaciela, księdza katolika... filmik po ang można znaleść tutaj

ale do tematu.. muzułmanin ten- Mohamed, na zaproszenie Yusufa Estesa do chrześcijaństwa, odpowiedział mu wtedy, że jak znajdzie lepsza religie niż islam, to oczywiście, że skorzysta i na nią przejdzie.. bo islam nakazuje mu wybierać co lepsze i łątwiejsze, a zostawiać co gorsze i trudniejsze.. i wlaśnie tu jest ta wiedza.. do której Allah nawołuje tak niemuzułmanow, jak i muzułmanów.. aby się uczyli i sprawdzali te nauki, tak by były brane pod uwagę, tylko prawdziwe,.. potem..aby rozmyślali nad nimi..i wyciągali wnioski..

W islamie też, Bog jest Najwiekszy, Naj- Idealniejszy, Naj-Mądrzejszy, Naj-Litościwszy, Naj- Łaskawszy, Naj- Sprawiedliwszy, jest Królem nak Królami, Władcą świata, Stworzycielem wszystkego, Początkiem i Końcem..nie musi sie rodzic jako slabe stworzenie, zalezne od matki.. nie musi dawac sie krzyzowac i ponizac... bo JEST BOGIEM JEDYNYM i nieporównywalnym z żadna rzeczą, jaką Stworzył..

Do szukającego: proszę nie PODDAWAJ SIĘ.. szukaj i proś Boga o pokazanie Ci prawdy.. i nie mówie o islamie... ale Proś, aby Pokazał Ci, co jest fałszem, a co pradziwa Zesłana przez Niego.. a zobaczysz i to, po krótkim czasie- swoje rezultaty.. Bo dostaniesz z pewnościa swoją- odpowiedź.. 

Nie uważam, że wybranie islamu- to łatwizna, bo jest to bardzo trudny krok.. i przyzna mi racje, ten co świadomie dokonuwał takiego wyboru.. aczkolwiek po tym fakcie i pomimo ewentualnych trudności- jest o wiele łatwiej w życiu.. bo ma sie autentyczną wiedzę o Bogu i zna sie sens wszystkiego.. łącznie z naszym istnieniem;))) 


Co się zmieniło? Jestem spokojniejsza.. kto mnie zna-potwierdzi, że nie mam już depresji, które dopadały mnie co 2- 3 miesiące..trzymały po 2-3 tygodnie, podczas których wycofywałam się z publicznego życia..
Nie boje się już duchów, smierci i ciemnosci (proszę się nie śmiać hihi) 
Rozumiem jasno sens życia i umierania..
Nie wyobrażałabym sobie, że można też poczuć niesamowicie logiczną i podpartą obszerną wiedzą- Miłość do Boga, jak i każdego proroka, tak jak do prorokow islamu.. albo milość do ludzi, ktorzy umarli 1400 lat temu za islam, i których nigdy nie spotkałam a jednak ich historie inspirują cały świat islamu.. miłość do drugiego człowieka, tylko i wyłacznie ze względu na Boga, pomimo że ze względu na siebie samą- czułabym odraze..

Nigdy nie wyobrażałam sobie też, młodego człowieka mocno wierzącego, dla którego Bóg jest zawsze na pierwszym miejscu, ale który nie jest jednocześnie- zdewociały.. a jest wręcz prawdziwym odpowiedzialnym mężczyzną i to samo kobieta,...bo wszystkie, które były blisko kościoła, zawsze były tymi spokojniejszymi,  mniej przebojowymi, i raczej nie garnęło się do nich, jako do dusz towarzystwa.. uważało sie i uważa takich ludzi za zdewociałych i albo powie się, ze mężczyzna jest ciapą , a kobieta, starą panną, pomimo, że ma dopiero 20 lat...

Dopiero w islamie poznałam te naturalność, gdzie mężczyzna może być silny i odpowiedzialny, ale w tym samym czasie płacze w nocy, podczas modlitwy bo, wie- że jest ktoś silniejszy od niego.. i to Jemu się kłania... 

w islamie poznałam nie tylko wolność wyboru, ale też ubioru:))))) ale nie zrozumie tego ten, kto nie przezył sam..więc nie będę wchodzić w szczegóły:)))))

W islamie, poznałam brak zdewocenia.. brak starszych pań w "moherkowych beretach" pomimo, że to nie berety są tu prawdziwym problemem..

w islamie poznałam równośc wszystkich ludzi.. brak rasizmu..szacunek i zamiłowanie do nauki.. tutaj nikt sie nie śmieje  z chłopca, który jest najlepszy w klasie i chce sie uczyć.. od razu przychodzi mi na myśl nasza szkoła, w kótrej taki ktoś nazwany jest, lalusiem albo kujonem.. dziewczyna znowu byłaby tu lizusem, albo pupilkiem nauczyciela.. 

i wreszcie w islamie wiedza, wiara i ciągłe rozmawianie o niej z innymi, a nie- duszenie w sobie.. ciagła bliskość Boga- są z nami- 24h na dobe..

każdy dzień, dzieli sie na 5 modlitw, by nie tracić z Nim kontaktu.. co jest niesamowitym pięknem i błogosławieństwem dla człowieka...

Bo przecież 5 razy dziennie, doświadczamy najlepszych chwil naszego życia..czemu? bo mówimy do kogoś, kto kocha nas najbardziej na tym świecie.. a ten ktoś, Odpowiada nam wtedy dokładnie w tym samym czasie, kiedy zwracamy twarze w Jego kierunku i do Niego mówimy...




Jestem naprawde wdzięczna Bogu, że 

Jestem muzułmanką

 i nic na tym świecie- nie może być większym

 błogosławieństwem-  niż otworzenie mi serca 

na religię- która jest idelana pod każdym wzglendem..

która odpowiada na każde pytanie i nakazuje wręcz 

uczenia się i poznawania nowych rzeczy..

zadawania nowych pytań..i zdobywania wiedzy o Bogu- 

(nie z TV ale z autentycznych źródeł islamu)


 Jestem niezmiernie dumna z tego, że już 7 lat jestem muzułmanką

nawet jeśli Ty- czytelniku, nadal nic prawdziwego o mnie, ani o islamie
nie wiesz..

i oby Allah Pozwolił umrzeć- mi i wam- nie inaczej, jak tylko w islamie

Allahumma amin






4 komentarze: