Salma- nasza siostra w islamie, zgodziła podzielić się swoją historią do szahady..
Oto jak ona pozała i przyjęła ISLAM
POCZĄTKI RELIGIJNOŚCI
Zacznijmy od tego, ze od zawsze bylam blisko zwiazana z kosciołem (katolickim).
Od bodajże 2 klasy podstawówki spiewałam w chórku kościelnym (jasełka i te sprawy), później jeździalm na oazy (Ruch Swiatło-Życie) już prawie miałam zostać animatorka do tego rekolekcje u sióstr zakonnych, szkoły katolickie, w tym jedna żenska- siostr Urszulanek
NAWRACANIE MUZUŁMANINA
Pewnego razu, gdy przebywałam we Włoszech poznałam pierwszego w swym życiu muzułmanina. Zauroczył mnie i się najzwyczajniej w swiecie zakochałam. Tylko, że przecież ja byłam praktykującą katoliczką i nie wyobrazałam sobie życia z mężczyzną innego wyznania. No więc zaczełam misje nawracania
Ciagałam go ze soba do kościoła, ale to nie wystarczało. Postanowiłam poczytać o islamie, żeby skonfrontowac nasze dwie religie na korzyść mojej. Chciałam pokazać mu, że chrzescijaństwo jest jednyna prawdą, a islam to jakieś wymysły.
Kiedy ja go "nawracałam", on nie wywierał żadnej presji na mnie odnośnie swojej religii. Mowił tylko, że w mojej religii są błedy.
A ja mu chciałam udowodnić, że tak jest, ale w drugą stronę, czyli, że to- on się myli.
LEKTURA
Po powrocie do Polski zaczełam bardzo dużo czytać o islamie na internecie, bo w mojej miejscowości nie było dostępnych książek o tej religii. Musze przyznać, że już po przeczytaniu pierwszych informacji na temat religii muzułmanskiej, zaczynałam widzieć, ze ma ona sens.
ODEJŚCIE OD KOŚCIOŁA
Nie, nie zostałam muzułmanka od razu. Najpierw zaczełam dostrzegać niespójności w swojej własnej religii, gdzie wcześniej z klapkami na oczach chodziłam i nie dopuszczałam mysli, że coś może być nie tak z chrześcijaństwem (Zostałam nauczona, że zwątpić nie wolno, bo to straszny grzech, więc nawet nie doszukiwałam się błedów, kłamstw, czy falszerstw).
No więc po tym, jak zaczeły mi sie otwierać oczy i dostrzegłam fałsze koscioła i to w szczegolności mojego-katolickiego, jeszcze w ostatnich momentach trzymania sie swojej religii poszlam do mojego księdza oazowego, żeby mi jakoś pomogł, żeby wytłumaczył...
On jednak na temat islamu nie miał żadnego pojecia, wiedział tylko to, co mówi się w telewizji, że to banda terrorystów. Miał nawet książke o "islamskich terrorystach z samolotem na okładce, bo to bylo w 2003 czyli już po atakach na WTC. Nakrzyczał na mnie, że czym ja sie interesuję i nie potrafił odpowiedzieć na nurtujące mnie pytania o zmiany w chrzescijaństwie i niestosowanie się do Biblii, tylko do tego co sobie kler wymyslił.
Wizyta u księdza jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że z kosciołem jest coś nie tak.
Przestałam chodzić do koscioła i drążyłam temat dalej.
Czytałam i czytałam i za każdym razem islam wygrywał konfrontacje.
Zawiodłam sie na własnej religii, że tak powiem.
CZAS NIJAKOŚCI
W sercu coraz bardziej był mi bliski islam, ale jeszcze bałam sie decyzji o zmianie (bo święta takie fajne.. bo co na to rodzina, znajomi...). Od lutego do listopada, żyłam w takim zawieszeniu. Jeszcze nie muzułmanka, ale już nie chrześcijanka.
Potrzebowałam Boga, który Był ze mna przez całe życie. Potrzebowałam modlitwy, ale nie wiedziałam już jak mam sie modlić.
DECYZJA ZAPADŁA
30 listopada 2003 roku w meczenie w Mediolanie wypowiedziałam szahadę - muzułmańskie wyznanie wiary, iż nie ma Boga oprocz Boga Jedynego, a Muhammad jest Jego ostatnim prorokiem.
[Muzułmanie wierzą w tych samych proroków co chrześcijanie, począwszy od Adama, po Noego, Abrahama, Zachariasza, Jana, Jezusa i ostatniego - Muhammada (pokój z nimi wszystkimi)].
DALSZE LOSY
Kilka miesęecy później rozstałam sie z tamtym muzułmaninem i od tamtej pory go nie widzialam.
Rodzina myslała, ze wróce do chrzescijańswtwa, bo byli przekonani, ze zmieniłam religię tylko dla tamtego meżczyzny, ale to był mój własny wybór... wybór serca, więc uświadomiłam ich, że ja wybrałam to co dla mnie lepsze i zostaję w islamie.
Wszystko było dobrze dopóki nie włożyłam chustki. A nastapiło to dopiero w 2007 roku po moim ślubie tu w Anglii. Wtedy miałam więcej siły i odwagi.
Jednak nie jest aż tak źle. Nawet przyjmują mnie u siebie w domu
Alhamdulillah - dzięki Bogu!
Oto moja historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz